Schudnij z Kaizen” Jarosław Gibas

Posted on

     Od czego rozpocząć odchudzanie..? Od akcep­tacji samego siebie! Należy zwró­cić uwagę na swo­je pozy­ty­wne cechy, nie może­my patrzeć w lus­tro i mówić: “Jestem gru­ba.. Brzy­d­ka.. ” Skup­my się na tym co u siebie lubimy. Nie czeka­jmy na efek­ty odchudza­nia! Po pros­tu zaczni­jmy prowadz­ić zdrowy tryb życia a efek­ty przyjdą same. Trud­no w to uwierzyć? Na pewno..Pewnie pomyśli­cie sobie: “Już tyle cięż­kich prób zrzuce­nia zbęd­nych kilo­gramów za mną, jed­nak bez skutku.. A ja mam po pros­tu przes­tać się odchudzać?” Autor ma ciekawe pode­jś­cie do tem­atu. Tłu­maczy nam, że nie musimy się katować, głodz­ić, żeby wyglą­dać ład­nie i mieć szczupłą syl­wetkę. Nie może­my “na siłę” zrzu­cać wagi, męczyć się, po czym po tygod­niu z rezy­gnacją wracać do punk­tu wyjś­cia, czyli do dawnej wagi lub nawet wyższej niż przed odchudzaniem. To nie o to w tym wszys­tkim chodzi.. Powin­niśmy robić to, co spraw­ia nam przy­jem­ność, starać się żyć bardziej akty­wnie.. Nie katować się poprzez ćwiczenia, których nie lubimy, które zniechę­ca­ją nas do dzi­ała­nia. Musimy wybrać ćwicze­nie, które spraw­ia nam przy­jem­ność. Może to będzie gra w siatkówkę? A może koszykówka? Bie­ganie? A może po pros­tu spac­er, lub jaz­da na rowerze?

     A co jest najważniejsze w tym całym pro­ce­sie odchudza­nia? Żeby wprowadzać zmi­any stop­niowo.. Nasz orga­nizm musi przyzwycza­ić się do zmi­an. Gdy nagle przes­taniemy jeść słody­cze, może­my mieć całkow­itą pewność, że pewnego dnia, w chwili słaboś­ci po pros­tu “rzucimy się” na czeko­ladę i zje­my nie dwie kost­ki, lecz całą tabliczkę! Zna­cie to uczu­cie? Rezy­gnacji? Zwąt­pi­enia? I w tym właśnie momen­cie zniechę­camy się do jakichkol­wiek kroków w kierunku odchudza­nia, przes­ta­je­my w siebie wierzyć. Co zro­bić, żeby nie mieć takich napadów? Od czego zacząć, żeby zmienić swój tryb życia? Najważniejsze to przes­tać się ważyć i mierzyć. Kiedy ćwiczymy, budu­je­my mięśnie a tym samym przy­bier­amy na wadze. Tracimy w obwodzie, ale gdy ważymy się, wskazówka pokazu­je więcej i więcej.. Nie widząc efek­tów znów rezygnu­je­my. A więc zadanie numer jeden: wyrzu­camy wagę lub chowamy ją tak, by nas nie kusiła! Nie może­my też sprawdzać cią­gle czy mieścimy się w o rozmi­ar mniejsze spod­nie.. Kupu­jmy takie, w których będziemy chodz­ić obec­nie a nie mniejsze! Jeśli schud­niesz i staną się luźniejsze, będzie to dla Ciebie dodatkowa niespodzianka.
     Niech Twój tryb życia poprawi się na lep­sze. Autor pod­powia­da nam, żeby jeść częś­ciej, jed­nak w mniejszych iloś­ci­ach. Pod­czas jedzenia, może­my pić wodę, żeby poczuć, że jesteśmy “pełni” i nie zje­my już ani kęsa. Kiedy mamy ochotę na “dokład­kę” przed powtórnym otworze­niem lodów­ki odpoczni­jmy, zrób­my coś co na chwilę odciąg­nie nasze myśli od jedzenia. Niech orga­nizm zdąży nam wysłać syg­nał, że jesteśmy syci. Wtedy, gdy otworzysz lodówkę, zamkniesz ją z powrotem lub weźmiesz tylko niewielką por­cję. Zdrowa żywność nie jest zachę­ca­ją­ca? To trze­ba spraw­ić żeby była! Każde śni­adanie moż­na uroz­maicić, ład­nie przy­go­tować. Mamy ochotę na coś słod­kiego? Albo piwo? Nie odmaw­ia­jmy sobie.. Byle nie prze­sadz­ić. Wszys­tko jest dobre, ale w niewiel­kich iloś­ci­ach. Pod­czas jedzenia, nałóż go trochę mniej. Jeden — dwa kęsy mniej.. Ty nie poczu­jesz różni­cy, ale powoli zaczniesz przyzwycza­jać się do nowego sty­lu życia i zaczniesz tracić zbędne kilo­gramy. Najważniejsze to pode­jść do tego z uśmiechem na twarzy, przyzwycza­ić się i próbować zako­rzenić w sobie pewne nawyki.
     “Schud­nij z Kaizen” to jak dla mnie jed­na z lep­szych książek o odchudza­niu. Podeszłam do niej bard­zo scep­ty­cznie.. Ale niesłusznie się obaw­iałam. Porad­nik pozy­ty­wnie wpły­wa na nasz sposób myśle­nia. Roz­jaś­nia w naszej głowie fak­ty, z których do tej pory nie zdawal­iśmy sobie sprawy..  Autor po wielu nieu­danych próbach odchudza­nia, wracał powtórnie do swo­jej wagi,. W końcu znalazł sposób, jak poradz­ić sobie z prob­le­mem. Od czego zaczął? Od akcep­tacji samego siebie! Kiedy już zaprzy­jaźnił się ze swoim odbi­ciem w lus­trze, przes­tał katować dieta­mi i zaczął wprowadzać drob­ne zmi­any — zauważył efekt. Jak wspom­i­na.. Już nie patrzy na wskazówkę na wadze. Ter­az tylko pozy­ty­wnie zaskaku­je go fakt, że rozmi­ar jego ubrań jest mniejszy, że widzi siebie w lus­trze i dostrze­ga zmi­any. Przes­tał się odchudzać.. I to jest właśnie to, co dało najwięk­sze efek­ty… Bo trze­ba po pros­tu “przes­tać się odchudzać”.
 
http://sensus.pl